Książka ks. dra Tomasza Grabowskiego.

 

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst „KS. TOMASZ KS, KS.TO TO w BO B KS. TOMASZ w BOŻEJ BLASKU GRABOWSKI KAZANIA ŁASKI WYBRANE YDAWNICTWO ALWATO WYW VA OR”
Dzisiejsze słowo – z wielu względów jedno z najważniejszych w dotychczasowym kapłańskim życiu 😉
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny
(…)
żaden dzień się nie powtórzy
nie ma dwóch podobnych nocy
Jak przypomniała wyśpiewanym wierszem Sanah nic dwa razy się nie zdarza, ale to cię zdarzyło zostaje na trwałe w pamięci i sercu tylko po to, aby pójść dalej, mając ten swój kawałek nieba w zasięgu serca.

Zapraszam w dniu dzisiejszym do refleksji o kawałku nieba, który zawsze jest w zasięgu ręki.
Drogie Siostry i Bracia!
Niektóre ze scen opisywanych w ewangeliach są niezwykle malownicze. Do takich tekstów należy także i ten dzisiejszy ze Świętego Mateusza. Mamy górę na którą wedle prośby Jezusa udają się Apostołowie. Jeszcze się nie spodziewają co nastąpi, być może przypominają sobie górę Tabor gdzie dokonało się przemienienie. Idą podyktowani ciekawością, ale i niepewnością. Tak wiele ich zaskoczyło w ostatnim czasie: zdrada, pojmanie, golgota, pusty grób, wieczernik z przyjściem przez zamknięte drzwi. To wszystko jest w nich świeże i jeszcze teraz to pójście na górę. Doszli i słyszą słowa swojego Mistrza, który daje im swoją władzę i posyła dalej. Nie zatrzymuje ich na górze tylko karze iść dalej, aby innych doprowadzić do Boga w Trójcy Świętej jedynego. Posyłając uczniów daje im też zapewnienie, że jest z nimi, aż do skończenia świata. To niewiarygodne od ludzkiej strony, ale rzeczywiście Jezus dotrzyma słowa i pozostanie już na zawsze tylko po to, abyśmy i my mieli siłę wejść na drogę jaką zaproponują nam apostołowie i Ci biblijni, ale i ci współcześni.
Po co Apostołowie poszli na górę z Jezusem? Czy da się oszukać własne sumienie? Co zrobić z doświadczeniem dobra?
Drogie Siostry i Bracia!
Po co Apostołowie poszli na górę z Jezusem?
Ta dzisiejsza ewangeliczna scena może się z naszej perspektywy wydawać mało zasadna z uwagi na fakt, że Apostołowie już sporo doświadczeń mają za sobą. Do niedawna siedzieli zalęknieni w wieczerniku i teraz muszą z niego wyjść, aby popatrzeć na w sumie smutny z ich perspektywy moment – Jezus odchodzi do nieba. Mogą myśleć: no tak, już raz nas zostawił na Golgocie, ale proszę zobaczyć kontekst jest zupełnie inny. Tam przy krzyżu był tylko jeden z nich, tu stoją rzędem wszyscy i patrzą jak Zbawiciel wraca do Ojca. Paradoksalnie nie czują się sami; o ile wtedy strach ich sparaliżował, o tyle teraz doświadczając zmartwychwstałego przekonali się, że żadne ze słów Jezusa nie było na wyrost. Oni dopiero teraz uwierzyli i w Niego, ale i w to, że mianował ich przedłużeniem swoich rąk i serca. Polecenie, które im zostawia jest niezwykle ważne, bo to oni pójdą by budzić sumienia i pokazywać, że prawda o Bogu, który jest Miłością zmaterializowała się w Jezusie z Nazaretu.
Jeszcze chwila do Zesłania Ducha Świętego i ich nic nie zatrzyma w wypełnieniu owych słów.
Dwa tygodnie temu wracając do domu przejeżdżałem przez wioski w okolicy Czerwina i wówczas przy jednym z domów zauważyłem rodzinę odprawiającą nabożeństwo majowe. Przyznam, że dawno nie widziałem tak pięknego obrazu modlitwy. Przed domem, a dokładnie przed kapliczką w ogródku stał tata trzymający na rękach córeczkę i obok ojca kilkuletni synek i starsza córeczka. Po lewej stronie owego mężczyzny stała żona z otwartą książeczką do nabożeństwa. Ja przejechałem dalej a oni się modlili i tylko w lusterku widziałem jak ta kruszynka na rękach pokazywała palcami na kapliczkę, a tata pewnie próbował tłumaczyć kto tam jest. Tak sobie pomyślałem: dobrze im, mają w ogródku swoją górę po której wstępują do nieba i to razem, mając świadomość, że ewangelia to też ich życie.
Czy da się oszukać własne sumienie?
Drogie Siostry i Bracia!
Jezus posyła dzisiaj Apostołów, aby zanieśli wiadomość o Bogu wszędzie gdzie tylko zdołają dotrzeć, ale też bardzo wyraźnie Jezus zarysowuje Apostołom, że ścieżka do Boga wiedzie drogą sakramentalną. Mówi wyraźnie: udzielajcie chrztu, a dopiero potem uczcie zachowywać to co wam przykazałem. Jezus był świadomy, że dwa tysiąclecia później znajdą się wyzwoleni, którzy powiedzą, że Bóg jest wszędzie, że znajdą się na tyle wrażliwi, że tylko wyższa energia będzie im potrzebna. Jezus dobrze wiedział, że Prawda o Nim zostanie szarpnięta inflacją sumienia i dlatego z naciskiem mówi o chrzcie, który włącza w Jego żywą obecność. To zobowiązanie i zaproszenie abyśmy świadomie razem z Nim przeżywali życie jest nadal aktualne. Sumienie, które odczytuje w sercu potrzebę Boga daje wewnętrzny, ale i zewnętrzny spokój. Człowiek żyjący z Bogiem promienieje także na zewnątrz bo dobro przyciąga i pociąga za sobą, ale niestety bywa, że niektórzy próbują na siłę siebie samych oszukać.
Kilkanaście dni temu osoba, która znam zamieściła wpis na facebooku informujący o nowym związku małżeńskim. Fotografia pokazała dwójkę ludzi odświętnie ubranych przed urzędnikiem stanu cywilnego. Pod zamieszczonym postem pojawiły się polubienia, serduszka, i powinszowania z gratulacjami. Nic by w tym dziwnego nie było. Tylko ów autor posta zapomniał, że jest alkoholikiem, który zniszczył swoje małżeństwo, życie sakramentalnej żony, i swojej trójce dzieci zafundował w ostatnich latach piekło. Ogromnym zdziwieniem nie był dla mnie jego wpis, ale tych wszystkich, którzy z jakąś naiwną radością pospieszyli z gratulacjami. Zastanawiam się czy pomyśleli o byłej żonie i dzieciach pisząc swoje gratulacje.
Apostołowie przynieśli nam ewangelię także po to, abyśmy umieli trzeźwo patrzeć na życie. Nawet mając chór tzw. klakierów prawdy się nie da zakłamać.
Drogie Siostry i Bracia!
Co zrobić z doświadczeniem dobra?
To najtrudniejsze pytanie z dzisiejszego kazania i stawiam je moi Drodzy z przyspieszonym biciem serca. Dobro jest po to, aby go doświadczać, bo dobrem jest Bóg i On został w kawałku chleba, abyśmy mieli razem kawałek nieba.
Przez ostatnie 12 lat razem z Wami ten chleb spożywałem mając świadomość, że ten ołtarz otacza grono serc, które potrafi kochać. Za miesiąc pożegnamy Księdza Kanonika, ale dzisiaj chce od siebie powiedzieć słowo dziękuję za każdego z Was i każde dobro jakiego od Was doświadczyłem. Wraz z posługą Księdza Kanonika zakończy się też czas mojej posługi wobec Was. Dziękuję za spotkania, za rozmowy i obdarzone zaufanie. Od 1 lipca rozpocznę posługę kapłańską w nowym środowisku mając doświadczenie Waszej miłości i serdeczności pójdę dalej, aby dzielić dobro, którego tutaj doświadczyłem i którego nauczyłem się od Księdza Proboszcza jak też od Każdego z Was. Proszę też przyjąć moje przeprosiny jeśli kogoś zawiodłem bądź nie dałem dobrego przykładu kapłaństwa, przepraszam i proszę o modlitwę.
Jesteście w moim sercu i dlatego dedykowałem najnowszą książkę Księdzu Proboszczowi i Wam Drodzy Parafianie dziękując za wspólną drogę. Tę książkę rozpoczyna dedykacja, a kończy kazanie do którego chcę abyście wracali, to kazanie o człowieku, który przez Jezusa pokochał człowieka – jest to słowo, które wygłosiłem przygotowując nas do konsekracji świątyni i jubileuszu święceń kapłańskich Księdza Witolda. Weźcie ten tekst do ręki i może w ciszy domu za kilka miesięcy pomyślcie o dobru, które stało się tutaj udziałem nas wszystkich.
W naszym kapłańskim życiu kolejne posługi jakie podejmujemy wyznacza dokument zwany dekretem. Osobiście na Franciszka nigdy dekretu nie miałem, a tym co mnie tu doprowadziło było Wasze serce.
są chwile
które nawet kiedy miną
pozostaną
są ludzie
którzy nawet gdy będą daleko
będą blisko
są słowa
które nawet po wielu latach
będą piękne
jak czerwone róże
jest miłość
ona
zostanie najdłużej
AMEN 🙂